Wczoraj mój B. zażyczył sobie stek. Jest wielbicielem wołowinki, ja z resztą też. Uwielbiam to mięsko
w wersji 'medium rare'. Nie posiadam termometru i zawszę smażę steki 'na oko':
- 3-4 minuty - stek krwisty, różowy w środku i bardzo soczysty,
- 9-11 minut - stek półkrwisty,
- 13-15 minuty - stek dobrze wysmażony.
Po smażeniu zawijam na parę minut w folię aluminiową, ale.. może od początku?
Najpierw marynuję steki w oliwie, czosnku i pieprzu.
Następnie rozgrzewam patelnię, wrzucam masełko i smażę. Dla mnie półkrwisty, dla B. dobrze wysmażony. W trakcie robię pyszną i delikatną sałatkę na bazie jogurtu. Szczypiorek, rzodkiewka i duuużo ogórka. Po usmażeniu steków zawijam je w folię, żeby 'doszły'. Wypuszczają wtedy pyszny sok. Bardzo proste i pyszne!
Nie lubię do steków dodawać ziemniaków, ryżu czy jeszcze czegoś innego. Zawsze mam wrażenie, zę zepsuje mi to smak.
Mniam! Ja też lubię półkrwisty, mój chłopak krwiste, nawet blue zje (blah)! :)
OdpowiedzUsuńAle sprytnie wysyłam Lu do kuchni, bo on jest od smażenia steków (mówię mu, że sam wie, jak lubi i musi sobie doplinować i mnie też smaży). :)
Smakowicie! :)
OdpowiedzUsuńtotalnie się nie znam na mięsie, ale sałateczka smakowita :))
OdpowiedzUsuńMuszę spróbować - mojemu M marzy się dobry stek :)
OdpowiedzUsuńWygląda przepysznie! ach :) myślę, że i mój by się ucieszył gdybym mu takiego zaserwowała :D
OdpowiedzUsuńMój mąż byłby zdecydowanie zachwycony!
OdpowiedzUsuńhttp://www.fashionable.com.pl/
Ze mnie prawdziwa chłopka - gustuję w wysmażonych
OdpowiedzUsuń